Jest pierwsza w nocy. Zamiast pisać magisterkę to klepie pierdoły na internecie w dodatku moje głośniki zwiastują nadejście smsa, ale to chyba do sąsiada brędzlującego sobie do jakiejś babeczki ze scana... bo kto by do mnie pisał o tej porze. Całe wakacje czekałam na przyjaciółkę aż łaskawie przyjedzie z Niemiec... chuj nie przyjeżdża. Całe wakacje czekałam na koncert zespołu Strachy na Lachy... nie pojadę bo moim szanownym znajomym "plany się pokomplikowały", a najlepsza kumpela będzie zakuwać do wrześniowego egzaminu... akurat w sobotę wieczorem. Każdą ewentualną taktykę powrotu przemyślałam, żadna się nie nadaje. No nic posiedzę w domu wypije piwo albo trzy i zobaczę jakiś film. HaHaHaHa żartuje będę pić wino i słuchać jak głupia tego zespołu żeby się jeszcze dobić, zbrukać, że mnie tam nie ma. Zapowiada się genialny wieczór, ale nie po to zaczęłam pisać bloga. Chce mieć wspomnienia jak się teraz czuję (samowystarczalna, dobrze zarabiająca, studiująca radosna dziewczyna). Mam chłopaka od sześciu lat, który mi dzisiaj oznajmił, że nie ma czasu dla siebie samego.. nie kurwa po ślubie będzie go miał. Od września spinamy dupy (pfff zakładam, że tylko ja. Boże spraw aby stało się inaczej) i zbieramy kasiorę na remont. Zakładam, że ja będę jebać każdą sobotę i święta, a mój ukochany jak to stwierdza: ale ty pracujesz umysłowo, a ja fizycznie. Nie będę pracował każdej soboty. Noooo już wyczuwam, że nazbieramy krocie.. to tyle 10, 10 jebanych miesięcy nie całe życie każę mu tak pracować. I znów poniosły mnie emocje... Miałam opisywać moje dni pozornie samotnej blondynki, a więc: Byłam dzisiaj u babci i odpierdalałam murzyńską robotę czyli czyszczenie jej paznokciu u stóp z grzybicy. Może i kogoś to brzydzi, ale niestety ma takie córki, a jak ja tego nie zrobię to nikt inny mnie nie wyręczy. Walczymy z problemem już prawie od roku, ale wreszcie widać światełko w tunelu. Napisałam dzisiaj dwie strony pracy magisterskiej brawo ja :) jeszcze tylko około 12 stron i koniec szkoda, że nie mam już za bardzo o czym pisać. Pofarbowałam mamie dzisiaj brwi henną i wyregulowałam - tu z kolei mamy kwestię bo co dawać 25 zł CO MIESIĄC u kosmetyczki skoro moja córcia to potrafi (nieprofesjonalnie) i może mi ją robić raz na TYDZIEŃ.. no kurwa litości jakbym wiedziała, że tak to będzie nigdy nie podjęłabym się tego. A teraz powróćmy do tytułu nie to nie jest dziesięć miesięcy do ślubu oj nie ja nie mam nawet narzeczonego. To jest dziesięć miesięcy do przeprowadzki do Niego. Wszystko byłoby ok gdyby nie fakt, że nie zarabia niestety, żeby utrzymać nas oboje. Ja prawie mg inż. stwierdzam, że kobiety powinny bawić dzieci i dbać o dom, a to facet ma pracować (bo inaczej mu szajba odbija). Dlatego też jestem najgorszym wrogiem feministek. Urodziłam się w złym kraju ot co.
Dodaj nowy wpis